PGE Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel, czyli… pożegnanie z F1

Weekend standardowo spędziłam poza domem. Dzisiaj nawet naszła mnie refleksja, żeby sprawdzić, który najbliższy weekend będę miała w całości wolny, bez żadnych wyjazdów. Możecie zgadywać. Nie? Dobra, ósmy lutego. W pierwszym momencie sądziłam, że mam kalendarz zapełniony tylko do końca roku… Większość z tych wypraw to oczywiście Bełchatów. W pierwszej połowie grudnia mogę równie dobrze wziąć śpiwór i spać pod schodami na materacach w hali Energia zamiast jeździć w jedną i drugą nadwyrężając do granic możliwości moją studencką kieszeń.


Tym bardziej, że w tym roku miasto Łódź chyba wściekło się na zorganizowanie największej ilości wydarzeń w całej Polsce i tydzień w tydzień dostaję informacje o nadchodzących koncertach, na których bardzo chciałabym się znaleźć. Jakiś czas temu Black Sabbath, potem Aerosmith, ukazały się informacje o potencjalnym koncercie Metalliki w Polsce, a dzisiaj w sprzedaży pojawiły się bilety na Metal All Stars. Ściągnijcie mi jeszcze Alter Bridge i In Flames w tym roku, a wtedy będę miała prawdziwe powody do rozpaczy.


Wróćmy jednak do ostatniego wyjazdu. Naszym hitem na sobotę był motyw przewodni z Pokemonów. Zebraliśmy je wszystkie, ramię w ramię toczyliśmy wielki bój, ocaliliśmy świat… i jeśli kiedykolwiek przemknęło Wam przez myśl podczas czytania tego bloga, że jego właścicielka jest nieco niezrównoważona psychicznie, to macie rację. Co nie zmienia faktu, że bardzo lubię słuchać w samochodzie zabawnej muzyki (gdy jadę w towarzystwie innych osób) i dzięki temu dobrze się bawimy.


Mecz z Jastrzębskim Węglem był… naprawdę kozacki. Pomimo sporej ilości błędów i dziwacznych akcji, oglądało się go z wypiekami na policzkach. Nie mogłam się skupić na robieniu zdjęć, bo chciałam dokładnie obserwować wydarzenia na boisku. Trudno było mi opanować emocje, bo po obu stronach siatki działy się takie rzeczy, że ręce same składały się do oklasków. Świetny pojedynek, który mógł skończyć się w obie strony. Po cichu liczyłam na tie-breaka tylko po to, żeby spotkanie potrwało jeszcze odrobinę dłużej.

Najważniejsza sprawa czekała na mnie jednak po spotkaniu. W zeszłym roku wymyśliłam sobie, że spróbuję połączyć ze sobą moje różne zainteresowania. Próba wprowadzenia motoryzacji do siatkówki wykrystalizowała się w postaci cyklu ”za kierownicą”. Od samego początku nie miałam nawet w planie serii. Po prostu rozpaczliwie szukałam tematu do przeprowadzenia swojego pierwszego wywiadu, żeby czuć się w miarę swobodnie. I tak powstała pierwsza rozmowa z Karolem Kłosem, któremu serdecznie dziękuję za wyrozumiałość, a przede wszystkim za to, że rozmowa przebiegła w tak przyjemnej atmosferze i pozytywnie nastawiła mnie na przyszłość. Dopiero potem pojawił się pomysł, żeby przeprowadzić więcej takich wywiadów.


Niestety kończyła się wtedy już faza zasadnicza, a w play-offach nie śmiałabym zawracać chłopakom głowy takimi sprawami. Dodatkowo, szukanie potencjalnych rozmówców też jest nieco kłopotliwe, nie będę przecież wypytywać chłopaków, którzy kompletnie się tym nie interesują (a są tacy!). W tym sezonie przymierzałam się bardzo powoli, ale wreszcie, gdy przyszedł mecz z Jastrzębskim Węglem, miałam odpowiednią motywację. W szeregach tej drużyny jest bowiem wielki entuzjasta motoryzacji, Patryk Czarnowski, z którym nie udało mi się porozmawiać w zeszłym roku.


Nie byłoby lepszej okazji z dwóch powodów: pierwszy to fakt, że Patryk obserwował mecz zza bandy z powodu wracania do zdrowia po kontuzji i niespecjalnie spieszył się do szatni, a drugi to końcówka sezonu Formuły 1 i idealna okazja, żeby porozmawiać o nadchodzących zmianach i transferach.

Rozmowę zapewne przeczytacie wkrótce, na razie jeszcze nie przebrnęłam przez jej odpowiednie przygotowanie. Na razie napiszę tyle, że sprawiła mi ona wielką radość. Niesamowite uczucie móc podyskutować sobie z kimś, kto miał okazję odwiedzić Hungaroring i jeździł na fotelu pasażera u Zbigniewa Staniszewskiego. I na dodatek jest odnoszącym sukcesy siatkarzem.

Wielki, dożywotni szacunek dla takich ludzi jak Karol Kłos, Michał Kubiak, Marcin Nowak i Patryk Czarnowski. Rok temu o tej porze ledwo robiłam pierwsze zdjęcia na meczach siatkówki i na pewno nie wyobrażałam sobie, że moje ”dziś” może wyglądać w ten sposób. Siatkówka to jednak magiczny sport. Dziękuję i proszę o więcej!


Mój pierwszy wywiad możecie przeczytać na stronie portalu Men's Volley klikając w ten tekst ;)
Dam znać, kiedy pojawi się najświeższy i na pewno odgrzeję pozostałe kotlety z przeszłości!

Więcej zdjęć meczu również na Facebooku portalu Men's Volley!

Siatkarski rozkład jazdy na grudzień:
- Bełchatów 05.12
- Bełchatów 07.12
- Bełchatów 14.12
- Olsztyn       22.12


A w niedzielę zdarzyło się coś, czego od dawna nie było. Fotel pasażera na tylnym siedzeniu. Należało to odpowiednio uczcić...




Nowszy post Starszy post